“Jeśli nos człowieka odcięto (za karę) lub został zniszczony (chorobą), to lekarz bierze liść rośliny o wielkości zniszczonej części nosa. Układa go na policzku chorego i wycina z policzka płat skóry tej samej wielkości (ale tak, że płat pozostaje połączony z policzkiem w jednym miejscu). Potem nożem odświeża brzegi kikuta zniszczonego nosa i nakłada płat z policzka dokładnie i ostrożnie, a dokoła umacnia go szwami. Następnie wsuwa dwie cienkie rurki przez nozdrza, aby ułatwić oddychanie i zapobiec zapadnięciu się przyszytej skóry. Potem zasypuje to proszkiem z drzewa sappanowego, korzeni lukrecji oraz berberysu i przykrywa bawełną. Gdy tylko skóra przyrośnie, przecina połączenie płata skóry z policzkiem.”
I już. Nie było nosa – jest nos.
Bardzo stara historia
Przytoczyłam Ci fragment nie podręcznika chirurgicznego z początku wieku. I nawet nie są to jakieś włoskie annały z piętnastego stulecia. Chociaż trudno w to uwierzyć, powyższy fragment jest o wiele starszy: pochodzi ze zbioru Suśruty, podręcznika staroindyjskiej medycyny: Suśruta-Samhita. Historycy medycyny spierają się bardzo kiedy Suśruta napisał swoje niezwykłe dzieło. W ramach kompromisu ustalono więc ramy czasowe pomiędzy 800 r. p. n. e. a 400 r. n. e. Jak widzisz, ramy są nie tylko rozległe, ale też… odlegle. Możemy przyjąć, że ludzie potrafili rekonstruować nosy już 2 tysiące lat temu.
To właśnie w starożytnych Indiach powstała zasada całej chirurgii plastycznej – pomysł, by uszypułowany płat skóry pozostawał tak długo w połączeniu z miejscem pobrania, aż nie wrośnie w nowe miejsce. Wszystkie średniowieczne, europejskie pomysły ratowania nosów mają swoje źródło właśnie tam. W starożytnych Indiach, na stronicach Suśruty.
W XV wieku na Sycylii, Antonio Ranca wpadł na pomysł, że może warto oszczędzić skórę na policzku, więc do wytworzenia nowego nosa zaczął używać skóry ramienia. Było to bez wątpienia niewygodne i bolesne, ale dawało dobre wyniki i nie pozostawiało pacjenta z bliznami na twarzy. Jak wyglądały osoby po tak osobliwej rekonstrukcji – mogę sobie tylko wyobrażać.
Później wielokrotnie stosowano tą metodę – szczególnie, kiedy przez Europę przetoczyła się fala syfilisu, którego skutkiem była między innymi perforacja chrząstki nosa i nieodwracalne okaleczenie twarzy.
Lata, które zmieniły wszystko
XIX wiek zmienił oblicze medycyny zupełnie i nieodwołalnie. W 1846 roku wprowadzono znieczulenie, a dwadzieścia lat później: antyseptykę. Te dwa wielkie wydarzenia – w połączeniu z nadciągającym trzecim – kompletnie przebudowały, zintensyfikowały i zmieniły oblicze działu medycyny, który można już było nieśmiało nazywać chirurgią plastyczną.
Tym trzecim aspektem była I Wojna Światowa.
Historia pewnego żołnierza
31 maja 1916 roku, angielski marynarz, Walter Yeo , lat 26, został bardzo poważnie ranny w czasie Bitwy Jutlandzkiej. Była to największa bitwa morska tej wojny.
Yeo doznał bardzo rozległych obrażeń twarzy, stracił górne i dolne powieki. Został przewieziony do Szpitala Królowej Marii w Sidcup. Ta placówka była wyjątkowa – prowadził ją Harold Gilles, otorynolaryngolog, śmiały eksperymentator i – teraz już to wiemy – ojciec współczesnej chirurgii plastycznej.
Lekarz wizjoner
Gilles na początku I Wojny Światowej został wysłany do Francji, gdzie wielokrotnie był świadkiem tego, co ta wojna – uzbrojona w nieznane dotąd rodzaje broni i nieporównywalna z niczym – robiła z ciałami żołnierzy. Po powrocie do Anglii udało mu się namówić przełożonych, by pozwolili mu otworzyć oddział chirurgii szczękowo-twarzowej w Wojskowym Szpitalu.
Harolod Gilles przez lata wojny wyspecjalizował się w przeszczepianiu zdrowych kawałków skóry na zdeformowane, zniekształcone pociskami, wybuchami i płomieniami, twarze żołnierzy. Naprawił wiele z nich, umożliwiając weteranom nie tylko sprawne, samodzielne funkcjonowanie (poważne, rozległe urazy często uniemożliwiały pacjentom mówienie, jedzenie czy komfortowe picie), ale także – a może przede wszystkim – dzięki swoim pionierskim zabiegom dał im możliwość funkcjonowania w społeczeństwie.
Ale to właśnie Walter Yeo był jednym z jego pierwszych pacjentów. Podczas długiej operacji żołnierzowi przeszczepiono “maskę” uformowaną z jego własnej skóry, stworzono także nowe powieki. Po wielu zabiegach i długotrwałym leczeniu, które ciągnęło się aż do 1921 roku, Yeo po raz ostatni został wypisany ze szpitala. Zmarł w swoim domu w Plymouth 1960 roku.
Możemy więc pokusić się o stwierdzenie, że to Walter był pierwszą osobą, która przeszła operację plastyczną.
Skąd ta chirurgia plastyczna?
W czasach wedyjskich i dawniejszych królestw indyjskich obcinanie nosa i uszu było często stosowaną karą. Możliwe, że to właśnie to zainicjowało starania o zastąpienie straconego nosa przy pomocy sztuki lekarskiej i to była pierwotna przyczyna, przez którą opis formowania nowego nosa znalazł się w podręczniku Suśruty. Barbarzyński – z naszej perspektywy – zwyczaj, dał początek skomplikowanej, wymagającej i wielowymiarowej dziedzinie, jaką jest współczesna chirurgia plastyczna.
Łatwo ją zlekceważyć: zamknąć w wąskich ramach niezadowolonych ze swojego wyglądu, podstarzałych gwiazd filmowych, które pragną naprawić nos albo naciągnąć sobie obwisające policzki. Jednak chirurgia plastyczna zrodziła się przede wszystkim z rozpaczy i pragnienia akceptacji. Zawiera w sobie marzenia ludzi okaleczonych, chorych, poparzonych, oszpeconych. Marzenia, że będzie można odwrócić swoją twarz do drugiego człowieka bez lęku.