W zeszłym tygodniu opowiadałam Ci o pewnym wielofunkcyjnym, pracowitym i bardzo zajętym swoimi sprawami płynie – o Twojej krwi. Dzisiaj spójrzmy na niego nieco inaczej. Nie będę pisać o zrelaksowanym, spokojnym ziomku, który metodycznie, ale i nonszalancko spełnia swoje obowiązki. Dzisiaj przedstawię Ci mroczną stronę jego natury. To bezwzględny, zdyscyplinowany, bezkompromisowy Szef Krew, który dochodzi do głosu, gdy w Twoim ciele zaczynają pojawiać się problemy zdrowotne.
Działamy szybko, sprawa jest poważna!
Szef Krew nie lubi próżni, działa szybko i zdecydowanie: jak sycylijska mafia. Jeżeli przez dłuższy czas nie może dostać się do jakiejś części ciała, by ją utlenić (wskutek np. zakrzepu) – to dla niego jest ona już martwa. Ekspresowo i bezlitośnie wysyła swoich egzekutorów: niedokrwienie i przekrwienie na miejsce zdarzenia. Oni w sprawdzone przez siebie sposoby rozprawiają się z pechowymi, niedotlenionymi tkankami. Mają olbrzymi arsenał możliwości, a wszystkie ich działania mogą ostatecznie doprowadzić do doskonale znanego Ci z filmów gangsterskich efektu, gdy główny bohater odwiedza Betonowego Szewca, który szykuje mu specjalne buty na zamówienie.
Nastraszyłam Cię? To dobrze, nie robię tego bez powodu, bo z Szefem nie ma żartów. Gdy krew przybiera oblicze zrelaksowanego ziomalinia, wtedy życie w zgodzie jest łatwe. On robi co do niego należy, a Ty od czasu do czasu możesz odwiedzić “restaurację” ze złotymi arkadami w logo. Natomiast kiedy zbyt często przeglądasz się w witrynach złotołukowego przybytku o wątpliwej kulinarnej proweniencji, na arenę wkracza ostro wkurzony Don Sanguis.
Bogaty arsenał możliwości
Niedokrwienie i przekrwienie to tylko dwóch jego oprawców. Krew, jak na padre każdej większej mafii przystało, ma ich całą armię i może zaatakować każdą część Twojego ciała: serce, mózg, kończyny. Kąsa za pomocą udarów, tętniaków, miażdżyc, wysokiego ciśnienia, zwężenia tętnic. Żylaki, kardiomiopatie, zatory, zawały? Dysponuje całym wachlarzem uprzykrzaczy i skracaczy życia. Krew ma dostęp do każdej części Twojego organizmu, bo każda część Twojego organizmu tej krwi potrzebuje. Jeżeli z jakiegoś powodu nastąpi utrudnienie czy uniemożliwienie dotarcia krwi do tkanek – puk puk, Czerwony Egzekutor puka do Twoich drzwi z nakazem stawienia się u Betonowego Szewca.
Pomyśl, to się kompletnie nie opłaca! Szef Krew potrafi być tak złośliwy i zawzięty, że lepiej nie mieć go na karku. Trzymanie się z daleka od krwawej mafii w dłuższej perspektywie jest bardzo korzystne. Umówmy się: nie zadzierasz z kimś, kto ma stały i nieograniczony dostęp do wszystkich komórek Twojego ciała.
Krew ma u Ciebie bardzo dużo roboty: dostarcza tlen, substancje odżywcze, ciepło i hormony do Twoich narządów i tkanek. Pozwala się pozbyć dwutlenku węgla i innych niepotrzebnych Ci składników. Walczy z infekcjami, odpiera ataki wrogów. Krzepnie, jeśli pojawia się taka potrzeba. Czy jest sens denerwować kogoś, kto Cię karmi, sprząta, broni i ogrzewa i nie przestaje tego robić, aż nie umrzesz? Oczywiście, że nie! Byłaby to najwyższa forma niewdzięczności i braku szacunku!
Czy możemy się jednak nie spotkać?
Na szczęście spotkania ze wściekłym naczelnikiem możesz uniknąć: ruch, zdrowe jedzenie, regularne wizyty u lekarza, brak papierosów w diecie. A jeśli sobie myślisz, że masz to w nosie, nie będziesz żyć w strachu przed bezwzględnymi i autorytarnymi rządami tyrana, mam dla Ciebie dwie wiadomości. I jedna jest dobra!
Po pierwsze pamiętaj, że krew to przede wszystkim Twój największy przyjaciel, jedyny na świecie ziomek ze złotym pucharem Złotego Ziomka. Sycylijska mafia, czyli ta mroczna strona krwi, może nigdy nie dojść do głosu, jeżeli będziesz dbać o swój organizm. Możecie bardzo długie lata żyć ze sobą w zgodzie nie wchodząc sobie nawzajem w drogę.
Po drugie: jeszcze NIKT nie wymyślił nic lepszego. Nie udało się wyhodować sztucznej krwi, nie istnieje żaden zamiennik, żaden sztuczny twór ani żadna krwiotwórcza maszynka. Warto więc zadbać o pokojową symbiozę.
I pamiętaj, że w tym wypadku zdecydowanie nie warto czekać na listy z pogróżkami: Padre Sanguis potrafi się zapomnieć. Czasem chce Ci wysłać tylko złowrogi anonim, ale sprawy szybko wymykają się spod kontroli, a Ty kończysz na OIOMie. Albo w takim miejscu, które ma tabliczkę z napisem “wejście”, ale tej z napisem “wyjście” już nie. Nie zapominajmy, że jest częścią Ciebie. Jego czasem też krew zalewa.
Cudowne opowieści. Czytam z zachwytem. Często wracam, właściwie jestem stałą, wierną czytelniczką. Pozdrawiam ciepło, życzę nieustającej twórczej, graficznej i literackiej inwencji. Krystyna