Cielesny

MIĘŚNIE. Tego w Twoim ciele jest najwięcej

Układ mięśniowy

Jeżeli dane Ci było chociaż raz w życiu obejrzeć jakąkolwiek reklamę źródlanej wody czerpanej ekologicznymi paluszkami wprost z lodowca, odpowiesz, że właśnie tego: wody. 


Ale mi nie o to dzisiaj chodzi. Jakiego narządu? Płuca są spore, zajmują niemal całą Twoją klatkę piersiową. Mózg też jest niczego sobie: nawet jeżeli nie grzeszy rozmiarami, nadrabia talentem do… w zasadzie niemal wszystkiego. To, że gałka oczna czy język nie zostały nawet zakwalifikowane do tego konkursu, jest raczej oczywiste. To może wątroba? Albo wiem, jelita! 12 wężowych metrów upakowane z najwyższym kunsztem w ciasnej przestrzeni Twojej jamy brzusznej. Czy coś mogłoby je pobić? 

Pewnie, że tak. I to bez większego wysiłku. Bo właśnie do wysiłku zostały stworzone. 

Twoje mięśnie.  

Znajdziesz je niemal w każdej części Twojego organizmu: w gardle, żołądku, jelitach, uchu środkowym czy wspomnianym już wcześniej oku. Nawet jądra mają swoje własne mięśnie! Mają przeróżne kształty i zaskakujące funkcje (nie, nie mówię już o jądrach, wciąż chodzi mi o Twoje mięsnie), na przykład potrafią zatrzymać przetrawiony przez Ciebie obiad WEWNĄTRZ Ciebie tak długo, aż znajdziesz się w zaciszu swojej ulubionej, domowej toalety. Dzięki nim widzisz wyraźnie zarówno podczas zmierzchu, jak i w pełnym słońcu (a to dlatego, że Twoja źrenica jest zwężana i rozszerzana przez dwa mięśnie, które regulują jej szerokość, dostosowując ją do intensywności docierającego do niej światła). Wystawiasz język do pleców nielubianej nauczycielki biologii, kiedy jesteś w czwartej klasie podstawówki. Natomiast kiedy jesteś w ósmej klasie, tej samej nauczycielce możesz już wystawić pewien doskonale sprecyzowany w popkulturze palec. Możesz się podrapać po głowie czy przykucnąć, żeby zawiązać sznurówki. Twoje serce bije, jelita trawią, sok trzustkowy wydostaje się do dwunastnicy dzięki pracy mięśni. 

Mięśniowe muzeum to imponująca i zróżnicowana anatomiczna menażeria, na którą składa się wiele zaskakujących grup, podgrup, rodzajów, kształtów i typów. 

Zrobią dla Ciebie wszystko

Dzisiaj opowiem Ci nieco o mięśniach szkieletowych poprzecznie prążkowanych. Masz około 220 pojedynczych mięśni tego typu. Większość z nich bierze udział w aktywnym procesie ruchu (to Twoje mięśnie robocze). Czy wiesz z iloma siłami muszą rozprawić się Twoje mięśnie, żeby zanieść Twoje ciało późnym wieczorem do pobliskiego sklepu osiedlowego, by móc kupić sobie batonika na nocną podżerkę? Nie tylko muszą utrzymać Cię w pozycji wyprostowanej (pełzanie do osiedlaka byłoby kolosalną stratą energii i czasu). Przez cały ten czas muszą walczyć z grawitacją, która właśnie tego pragnie: zobaczyć, jak czołgasz się bez godności z adwokatowym Pawełkiem w zębach w stronę swojego mieszkania. Mięśnie muszą Cię tam jeszcze ponieść. Czyli: trzymają Cię w wyproście przeciwko grawitacji, płynnie niosąc w stronę adwokatowej ekstazy. A przy okazji potrafią zwalczyć nie tylko Twój wewnętrzny opór (“nie chce mi się, jest późno”), ale również potrafią pozostać zupełnie głuche na Twój głos rozsądku (“zostań w domu i napij się tej pysznej, źródlanej wody czerpanej ekologicznymi paluszkami wprost z lodowca, to będzie dla ciebie lepsze”). 

Oto Twoje mięśnie. Cud natury i inżynierii na usługach osiedlowych sklepików. 

Mięśnie pierzaste i mięśnie niepierzaste

Przeglądając fotograficzny atlas anatomii człowieka możesz zauważyć, że – wizualnie – mięśnie dzielą się na dwie grupy: pierzaste i nie-pierzaste. Mięśnie nie-pierzaste mają równoległy przebieg włókien. Cudownym przykładem jest tu mięsień smukły (znajdziesz go po wewnętrznej stronie Twoich ud), którego włókna mięśniowe mkną prosto jak strzała od Twojej miednicy do Twojego kolana (tak, bardzo upraszczam. Bo to prosty mięsień). 

Natomiast Twoje mięśnie pierzaste nie mają tak prostego przebiegu: ich włókna mięśniowe rozchodzą się od ścięgna na boki, przez co wyglądem przypominają nieco pióra. Nie są już tak wizualnie atrakcyjne (oceniam tu ich aparycję w atlasach anatomicznych, gdzie zdecydowanie zostają przyćmione przez swoje smukłe i proste koleżanki), jako ilustrator medyczny również nie raz zdarzyło mi się cierpieć z ich powodu (są trudniejsze w wykonaniu). 

Dlaczego więc natura postanowiła tak bardzo uprzykrzyć życie przedstawicielom mojego zawodu (który, jak powszechnie wiadomo, cieszy się ogromną popularnością)?  

Mięśnie o równoległym przebiegu włókien charakteryzują się większą siłą, a mięśnie pierzaste – większą mocą. Jak to się przekłada na praktykę? Mięsień pierzasty kompensuje swoje mniejsze gabaryty większą mocą. To znaczy, że, wykonując taką samą pracę jak mięsień nie-pierzasty, zajmuje przy tym mniej miejsca. Sprytnie, naturo! Obydwoje wiemy, jak kochasz usprawnienia, oszczędności i łatwe rozwiązania (chociaż te ostatnie, mimo najszczerszych chęci, raczej nie są Twoją mocną stroną). 
 

Gdyby w Twoim ciele istniały tylko nie-pierzaste mięśnie, w wielu miejscach organizm miałby problemy z upakowaniem ich wszystkich obok siebie. Zajmowałyby zbyt dużo miejsca, dlatego mięśnie o mniejszych gabarytach, ale większej mocy, są takim sprytnym rozwiązaniem. Pomyśl tylko jak okropnie przerośnięte nogi mielibyśmy, gdyby nie ten przebiegły fortel (mięśnie Twoich goleni to w dużej mierze właśnie mięśnie pierzaste)! Wtedy reklamy pończoch na pewno straciłyby na atrakcyjności. I nawet nie chcę myśleć jak z tej sytuacji próbowaliby wybrnąć producenci dwunastocentymetrowych szpilek. Pewnie musieliby zwinąć biznes. 
 

Dzięki, naturo! Dzięki Tobie mogę korzystać z obu tych wynalazków. 

Dodaj komentarz