Spuchnięte węzły chłonne. Kto tego nie przeżył w dzieciństwie? Męczące, bolesne grudki znajdowane z reguły na szyi. Cóż to takiego? To część układu limfatycznego. Chcę Ci dzisiaj opowiedzieć o nim coś więcej!
Za każdym razem, kiedy bierzesz głęboki wdech, płuca dostarczają Twojej krwi niezbędny do życia tlen. Następnie ta utlenowana krew jest – za pomocą bicia serca – wyrzucana z wielką siłą we wszystkie zakamarki Twojego ciała. Trafia w każdy, nawet najbardziej zakurzony kącik, dociera w najodleglejsze tereny.
Dopływa do wszystkich komórek ciała naczyniami włosowatymi, czyli najmniejszymi, najcieńszymi naczyniami krwionośnymi. Zadaniem naczyń włosowatych jest wymiana między krwią a tkanką. Czyli przepływająca przez tkanki krew oddaje im wszystkie swoje skarby: składniki pokarmowe, hormony, witaminy. To właśnie tu następuje wymiana gazowa, czyli proces podtrzymujący Twoje życie. Następnie krew, już żyłami, powraca do serca.
Ale podczas tego genialnego procesu, zaprojektowanego przez biologiczno-chemicznego wirtuoza, dzieje się jeszcze coś. Dzieci uciekają rodzicom.
Gdzieś to już widziałam…
Na pewno wielokrotnie zdarzyło Ci się zauważyć malucha, który zerwał się mamie i w dzikim pędzie ucieka w sobie tylko znanym kierunku. Ile razy sama rozwijam niespotykane dotąd prędkości, panicznie krzycząc: “Krzysiu, stój!” do znikającego właśnie za zakrętem dwulatka. Za każdy taki gazeli zryw mogłabym dostać pączka, a i tak wciąż mieścić się w spodnie sprzed ciąży. Tak energochłonne jest to przeżycie.
I za każdym razem, kiedy krew jest zajęta odżywianiem komórek, kilkoro takich dzieciaków sobie chyłkiem, boczkiem ucieka pozwiedzać okolicę w poszukiwaniu placu zabaw. Zajęci rodzice, już w żyłach, nawet nie orientują się, że mają teraz w autobusie kilku pasażerów mniej.
Ale, jak już pisałam wcześniej, układ krwionośny został zaprojektowany przez biologiczno-chemicznego wirtuoza. Będącego najprawdopodobniej rodzicem, bo doskonale przewidział tą sytuację. Dlatego właśnie uwolniony z naczyń włosowatych płyn tkankowy (znany Ci zapewne także jako limfa lub Uciekające Dzieciaki), wcale nie biega sobie tak beztrosko, jak to nakreśliłam w poprzednim akapicie. Jest zbierany z przestrzeni międzykomórkowej przez najbardziej skrupulatne, cierpliwe i zdyscyplinowane guwernantki: włosowate naczynia chłonne.
Musimy ich teraz pozbierać!
Te wszystkie rozbrykane maluchy muszą teraz zostać w bezpieczny sposób przetransportowane do rodziców. Jednak, jak to wszystkie dzieci mają w zwyczaju, po drodze wezmą do kieszeni jakiś omszały kamyczek, utaplają się w błocie, wyciągną z ziemi robala, a te najodważniejsze będą latały z patykiem z kupą (no co, przecież NIKT NIE PATRZY!). Na szczęście, prowadzone przez guwernantki, co jakiś czas trafiają do węzła chłonnego, czyli publicznej łaźni, gdzie obowiązkowo trzeba umyć rączki i pozbyć się zgromadzonych skarbów. Węzły chłonne zawierają limfocyty, których zadaniem jest odpowiedź immunologiczna na wszelkie niespodziewane drobnoustroje, takie jak grzyby czy toksyny. Albo patyk z kupą.
Włosowate naczynia chłonne zamieniają się w grubsze przewody limfatyczne. Przewody są wyposażone w zastawki uniemożliwiające cofanie się limfy – to bardzo sprytne rozwiązanie! Na przebiegu przewodów limfatycznych co jakiś czas pojawiają się węzły chłonne. Układ limfatyczny to skomplikowana mapa przedstawiająca ogromną liczbę skrzyżowań, odnóg, bocznych uliczek, obwodnic i polnych ścieżek. Wszystko zaprojektowane po to, żeby limfa z całego ciała została odprowadzona na powrót do krwiobiegu.
Połączenie obu tych układów następuje w dwóch miejscach: w lewym oraz w prawym kącie żylnym. Kąt żylny powstaje z połączenia żyły szyjnej wewnętrznej i żyły podobojczykowej, które razem tworzą żyłę ramienno-głowową. To właśnie w tym miejscu następuje wielki powrót dzieci marnotrawnych, a stęsknieni rodzice natychmiast wyruszają w kolejną podróż poprzez ciało do naczyń włosowatych. Gdzie, jak możesz się domyślić, historia zaczyna się na nowo.
Krew i limfa
Układ limfatyczny to absolutnie cudowna i niebywała struktura. Jest zaprojektowany po to, żeby wyłapywać z naszych ciał nieproszonych gości i pozbywać się ich. Krew krąży w naszych żyłach i tętnicach, ale jest zbyt zajęta, żeby przyglądać się każdemu napotkanemu po drodze kwiatkowi czy muszelce. Dlatego tą funkcję przejmuje nie spiesząca się limfa: przepływa przez wszystkie układy i przeprowadza rekonesans. Guwernantki sprawują pieczę nad nieujarzmionymi dzieciakami, kiedy te zaglądają w każdą dziurę i nurkują do każdej kałuży.
Układ limfatyczny odprowadza płyn z przestrzeni międzykomórkowych. Dzięki czemu nasze komórki nie toną w tym, co pozostawiła po sobie krew. Pomaga nam utrzymać odporność chroniąc przed infekcjami drobnoustrojów – produkuje przeciwciała. Dzięki temu, że jest połączony z układem krwionośnym, umożliwia przejście limfocytów z narządów chłonnych do krwi.
Jest też imponujący w swoim rozmachu. Jego drobniutkie naczynia włosowate są niemal we wszystkich tkankach, towarzyszą wszystkim żyłom i tętnicom. Są jak ten przysłowiowy dwulatek (chociaż w moim przypadku dwulatek jest jak najbardziej realny), który wszędzie za Tobą chodzi, nawet do toalety. Buzia mu się nie zamyka i co kilka sekund pyta: “mama, a co robis?’